Tanganika, historia pary ryb Neolamprologus cylindricus (szczelinowce cylindryczne) - oczekiwany dzień tarła i wychów młodych. Moje cylindricusy trzymam w 300 litrowej Tanganice. Te bardzo ciekawe ryby z grupy szczelinowców, mimo że są typowymi drapieżnikami i mają zakodowaną agresję wewnątrzgatunkową, w moim zbiorniku mają dużo miejsca i są dość spokojne, nie szukają zwady. Miałam je od niedawna, ale jak każdy akwarysta tak i ja byłam ciekawa ich zwyczajów i nie mogła doczekać się pierwszego tarła.
OCZEKIWANY DZIEŃ
W końcu nadszedł bardzo oczekiwany dzień w moim zbiorniku. Pod koniec okresu zimowego w lutym zauważyłam, że ryby są znacznie pobudzone i wyraźnie sobą zainteresowane. Dużo razem pływały i żerowały przy dnie. Samiec ustalił rewir wzdłuż tylnej części zbiornika zajmując teren około 50 cm długości i 20 cm szerokości. A ryby zajmujące pobliską okolicę zostały przegonione na lewą stronę zbiornika.
Samiec intensywnie przerzucał żwir na prawą i lewą stronę groty, usypując po obu stronach pokaźne stosy. Przekopał dość głęboko podłoże pod grotą, aż do dna zbiornika, że obawiałam się czy nie naruszy całej konstrukcji. Teren wyglądał jak wielkie wykopalisko, tyle że nie w Egipcie lecz w Tanganice, ale to przecież też Afryka. Grotę dodatkowo osłaniał duży korzeń a tuż obok niego wykopana ze żwiru została łupina orzecha kokosowego i przesunięta otworem do góry. Wszystko było przekopane. Kiedyś moja mama stwierdziła, że takie rybki przydały by się jej na działce to miała by problem z głowy. Dlatego zbiornik dla cylindricusów powinien mieć minimum 80 cm długości, gdyż ryby zajmują spore rewiry podczas tarła i sporo sobie podkopują. W przeciwieństwie do okresu poza tarłem wystarczy im mała grota czy też szczelina skalna.
W końcu nadszedł bardzo oczekiwany dzień w moim zbiorniku. Pod koniec okresu zimowego w lutym zauważyłam, że ryby są znacznie pobudzone i wyraźnie sobą zainteresowane. Dużo razem pływały i żerowały przy dnie. Samiec ustalił rewir wzdłuż tylnej części zbiornika zajmując teren około 50 cm długości i 20 cm szerokości. A ryby zajmujące pobliską okolicę zostały przegonione na lewą stronę zbiornika.
Samiec intensywnie przerzucał żwir na prawą i lewą stronę groty, usypując po obu stronach pokaźne stosy. Przekopał dość głęboko podłoże pod grotą, aż do dna zbiornika, że obawiałam się czy nie naruszy całej konstrukcji. Teren wyglądał jak wielkie wykopalisko, tyle że nie w Egipcie lecz w Tanganice, ale to przecież też Afryka. Grotę dodatkowo osłaniał duży korzeń a tuż obok niego wykopana ze żwiru została łupina orzecha kokosowego i przesunięta otworem do góry. Wszystko było przekopane. Kiedyś moja mama stwierdziła, że takie rybki przydały by się jej na działce to miała by problem z głowy. Dlatego zbiornik dla cylindricusów powinien mieć minimum 80 cm długości, gdyż ryby zajmują spore rewiry podczas tarła i sporo sobie podkopują. W przeciwieństwie do okresu poza tarłem wystarczy im mała grota czy też szczelina skalna.
Oczekiwałam z niecierpliwością na dalszy bieg wydarzeń. W końcu ryby wypłynęły na przednią część zbiornika na odsłonięty teren i zaczęły się dziwnie zachowywać. W pierwszej sekundzie pomyślałam że coś się stało samcowi, że się wywraca na bok ale dalsze obserwacje wyjaśniły wszystko. To było właśnie to, na co czekałam od jakiegoś czasu. Ryby kilka razy odbywały bardzo ciekawy rytuał, który był ich tańcem godowym, zaproszeniem i sygnałem gotowości do tarła. Samica ustawiała się bokiem do samca i cała drżała wyginając się w literę C , a samiec przewracał się na bok i kładł na żwirze. Trwało to około 10 sekund po czym ryby zmieniały pozycje i rytuał powtarzał się tak kilka razy. Po tym efektownym wyginaniu i prawie tanecznych układach, ryby znikły w tylnej części zbiornika do swojego wykopaliska.
OPIEKA NAD IKRĄ I NARYBKIEM
Na drugi dzień wieczorem ok. godziny 20:00 zajrzałam do zbiornika by sprawdzić co się dziej z parą zakochanych cylindricusów. Zaczęłam sporo naciągać szyję i zauważyłam, że w skalnej grocie złożona jest ikra. Ikra przyklejona była pod sklepieniem kawałka czerwonego marmuru, który tworzył przykrycie groty. Były to dość duże ziarnka ikry koloru białego. Ile jej było? Trudno powiedzieć, gdyż nie miałam wglądu w głąb groty. Samiec przebywał na zewnątrz i strzegł rewiru. Jego ostry i przenikliwy wzrok przeszywał wszystko co próbowało przemknąć w pobliżu. Wyglądał na bardzo zadowolonego ale przybierał groźne pozy tak na wszelki wypadek. Natomiast samiczka delikatna jak księżniczka oraz wytrwała matka opiekowała się złożoną ikrą. Opieka polegała na ciągłym sprzątaniu groty i przenoszeniu żwiru w przerwach pomiędzy wachlowaniem ikry. Samiczka obracając się brzuchem do góry, to raz bokiem pieczołowicie ją wachlowała. A od czasu do czasu jakby na nią chuchała, czy też oblewała świeżą wodą.
Na drugi dzień wieczorem ok. godziny 20:00 zajrzałam do zbiornika by sprawdzić co się dziej z parą zakochanych cylindricusów. Zaczęłam sporo naciągać szyję i zauważyłam, że w skalnej grocie złożona jest ikra. Ikra przyklejona była pod sklepieniem kawałka czerwonego marmuru, który tworzył przykrycie groty. Były to dość duże ziarnka ikry koloru białego. Ile jej było? Trudno powiedzieć, gdyż nie miałam wglądu w głąb groty. Samiec przebywał na zewnątrz i strzegł rewiru. Jego ostry i przenikliwy wzrok przeszywał wszystko co próbowało przemknąć w pobliżu. Wyglądał na bardzo zadowolonego ale przybierał groźne pozy tak na wszelki wypadek. Natomiast samiczka delikatna jak księżniczka oraz wytrwała matka opiekowała się złożoną ikrą. Opieka polegała na ciągłym sprzątaniu groty i przenoszeniu żwiru w przerwach pomiędzy wachlowaniem ikry. Samiczka obracając się brzuchem do góry, to raz bokiem pieczołowicie ją wachlowała. A od czasu do czasu jakby na nią chuchała, czy też oblewała świeżą wodą.
MALUTKIE CYLINDRICUSY
W mojej Tanganice doszło do tarła i złożenia ikry przy parametrach pH 7,5 - 7,8 i temperaturze 27 stopni. Po około 48 godzinach doszło do częściowego wylęgu, gdyż cały wylęg trwał do 72 godzin. Wyklute larwy cylindricusów samiczka stopniowo przenosiła do głębokiej łupiny orzecha kokosowego, który podczas porządków ustawiła pionowo otworem do góry nieźle to sobie wymyśliła ! Widziałam, że coś zbiera i zanosi ale ciężko było zobaczyć wyklute larwy. W końcu udało mi się !!!! To był cudowny widok !!!! Obserwowałam łupinę kokosa i nagle zobaczyłam kilka małych rybek pływających wzdłuż wewnętrznych ścianek łupiny kokosa. Ich widok sprawił mi tak wielką radość, że przykleiłam nos do szyby i tak tkwiłam przez pół godziny czekając co będzie dalej. I co dalej było? Otóż pojawiło się coraz więcej maluchów. Starałam się je policzyć, ale były w ciągłym ruchu i co parę minut do kokosa wpływała samiczka i młode odpływały w dół by po chwili pojawić się znowu. Niezależnie od tego ile ich tam było, byłam wniebowzięta. Już tego wieczoru nie mogłam się skupić na niczym innym niż maluchy w zbiorniku !!! Nie mogłam sfotografować maluchów, gdyż wszystko się działo w takiej części zbiornika na tylnej szybie, ze nie miałam jak dostać się z aparatem.
OBIAD DLA MALUCHÓW
W naturze cylindricusy odżywiają się organizmami żywymi, więc moje młode karmiłam planktonem, który rozmnożyłam w szklanym płaskim naczyniu z odrobiną wody z suchej pożywki zakupionej w sklepie pod nazwą PROTAGEN .Nad naczyniem paliła się ciągle żarówka by dostarczyć światła i ciepła. Po dwóch dniach sprawdziłam pod mikroskopem czy coś się już rusza i owszem żywe organizmy przemieszczały się po całej kropli wody. To był znak, że plankton nadaje się do skarmiania. Nabierałam wodę do strzykawki i kilkakrotnie w ciągu dnia wstrzykiwałam w pobliże żerujących cylindricusów. Oprócz tego skarmiałam malutka artemią, potem dodatkowo siekanymi larwami owadów, i suchym bardzo rozdrobnionym pokarmem wysoko proteinowym z zawartością ryb, mięczaków, krewetek, tłuszczów zwierzęcych i roślinnych oraz zestawu witamin i mikroelementów. Mam nadzieję że im to smakowało !
W naturze cylindricusy odżywiają się organizmami żywymi, więc moje młode karmiłam planktonem, który rozmnożyłam w szklanym płaskim naczyniu z odrobiną wody z suchej pożywki zakupionej w sklepie pod nazwą PROTAGEN .Nad naczyniem paliła się ciągle żarówka by dostarczyć światła i ciepła. Po dwóch dniach sprawdziłam pod mikroskopem czy coś się już rusza i owszem żywe organizmy przemieszczały się po całej kropli wody. To był znak, że plankton nadaje się do skarmiania. Nabierałam wodę do strzykawki i kilkakrotnie w ciągu dnia wstrzykiwałam w pobliże żerujących cylindricusów. Oprócz tego skarmiałam malutka artemią, potem dodatkowo siekanymi larwami owadów, i suchym bardzo rozdrobnionym pokarmem wysoko proteinowym z zawartością ryb, mięczaków, krewetek, tłuszczów zwierzęcych i roślinnych oraz zestawu witamin i mikroelementów. Mam nadzieję że im to smakowało !
RODZICE NIE UPILNOWALI MALUCHÓW
Obserwacje trwały kilka dni i z dnia na dzień wszystko się zmieniało. Małe cylindricusy zaczęły wypływać z łupiny kokosa i pod okiem samca i samiczki żerowały przy grocie i wokół łupiny. Były bardzo wysmukłe jak ich rodzice chociaż niczym innym jeszcze ich nie przypominały. Ciekawość życia wzięła górę, młode zaczęły się rozpływać i coraz to bardziej oddalać od ich siedliska. Zauważyłam, że jest ich coraz mniej, później też widziałam jak samiczka pływała nerwowo i szukała swych maluchów, a i samiec stał się też bardziej nerwowy. Rodzice nie upilnowali i rozpływające się maluchy prawdopodobnie padły łupem innych szczelinowców zamieszkujących wspólnie zbiornik, pomimo licznych i gęstych kryjówek. W końcu nie są roślinożercami, a mała rybka pomykająca przez zbiornik to atrakcyjny kąsek dla ryb żywiących się żywymi organizmami. Ani samiczka, ani samiec nie byli w stanie upilnować młodych żądnych przygód. W końcu nie widziałam już żadnego malucha, pomimo iż wypatrywałam każdy zakamarek akwarium w nadziei, że zobaczę poruszające się maleństwo. Lecz to był już niestety koniec.
Wypełnił mnie smutek i żal, nie mogłam się pogodzić z faktem, że nie zobaczę jak dalej się rozwijają. Ale cóż, taka jest natura, która okazała mi swoje oblicze. No cóż, nie wszystko udaje się za pierwszym razem. To było co prawda pierwsze tarło w moim zbiorniku tych cylindrisusów, ale nurtują mnie wciąż pytania: czy coś zaniedbałam,a może przeoczyłam ? Chociaż z drugiej strony starałam się zapewnić im jak najlepsze warunki i odpowiedni pokarm. Mam nadzieję, że dojdzie jeszcze do następnego tarła i być może dostanę odpowiedzi na te pytania. Także mam nadzieję, że uda mi się w końcu odchować młode i będzie mi dane oglądać jak dorastają i żyją wspólnie w mojej Tanganice.
© Lady BonaFide
Wykorzystywanie i publikowanie w części lub całości tekstów, zdjęć i rysunków bez zgody autora jest zabronione i podlega ochronie prawa autorskiego
Wypełnił mnie smutek i żal, nie mogłam się pogodzić z faktem, że nie zobaczę jak dalej się rozwijają. Ale cóż, taka jest natura, która okazała mi swoje oblicze. No cóż, nie wszystko udaje się za pierwszym razem. To było co prawda pierwsze tarło w moim zbiorniku tych cylindrisusów, ale nurtują mnie wciąż pytania: czy coś zaniedbałam,a może przeoczyłam ? Chociaż z drugiej strony starałam się zapewnić im jak najlepsze warunki i odpowiedni pokarm. Mam nadzieję, że dojdzie jeszcze do następnego tarła i być może dostanę odpowiedzi na te pytania. Także mam nadzieję, że uda mi się w końcu odchować młode i będzie mi dane oglądać jak dorastają i żyją wspólnie w mojej Tanganice.
© Lady BonaFide
Wykorzystywanie i publikowanie w części lub całości tekstów, zdjęć i rysunków bez zgody autora jest zabronione i podlega ochronie prawa autorskiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz