AFRYKA - JEZIORO MALAWI - barwny świat Mbuna i Utaka
Podwodny kolorowy świat pełen tajemnic zauroczył mnie swą różnorodnością gatunków i niezwykłą magią kolorów. Tajemniczy nastrój i pełne życia podwodne przestworza są moją inspiracją. Mieszkańcy tego niezwykłego świata są jak gwiazdy w ciemną noc wskazując drogę zbłąkanemu wędrowcy. Błądziłam i poszukiwałam tego najciekawszego wspaniałego gatunku, najbardziej barwnego, niesamowitego w swym zachowaniu. Idealnego podwodnego świata. Na pierwszy rzut oka ponurego i cichego, ale wraz z pierwszym promieniem dochodzącego porannego słońca niezwykle barwnego.
Zbiornik Malawi MIX - ryby z grupy Mbuna
HISTORIA MOJEJ MALAWIJSKIEJ PASJI - NOWO ODKRYTY ŚWIAT
Tym nowo odkrytym światem okazała się Afryka i jej podwodne przestrzenie jeziora Malawi i Tanganika. I mając za sobą sporo doświadczeń z pielęgnicami z Ameryki Południowej i Środkowej uznałam, że już jest pora by przeniknąć do tego świata, aby ten czar zawitał u mnie. Wcześniejsze zbiorniki co jakiś czas się zmieniały wraz z obsadą. Teraz miałam już za sobą trochę informacji z artykułów na temat biotopu Malawi i trochę przeglądniętych fotek, co spotęgowało moją wyobraźnię i pasję. Sam pomysł założenia nowego zbiornika zrodził się podczas wizyty u pewnego starszego pana, Pana Aleksandra hodowcy ryb Afrykańskich. Gdy wraz ze znajomym weszliśmy do pomieszczenia, w którym było ok.15 zbiorników z różnymi pielęgnicami, to poczułam dreszcz emocji, krew w moich żyłach popłynęła szybciej i od razu dostałam wypieki. To było niesamowite wrażenie, którego nie zapomnę nigdy. Nie wiedziałam na co mam patrzeć, w koło tyle piękności. Gdy już ochłonęłam przyszedł czas na rozmowę o rybach. Sędziwy starszy Pan Aleksander miał dar opowiadania gdyż był wieloletnim radiowcem. Można go było słuchać z wielkim zaciekawieniem.
DECYZJE I WYBÓR
Przyszła w końcu pora decyzji, które z tych piękności zamieszkają w moim zbiorniku. Miałam wtedy w domu do dyspozycji wolny zbiornik 150 litrów i 200 litrów. Uwierzcie mi wybór był bardzo trudny !!! W końcu zdecydowałam się na Labidochromis caeruleus ze względu na łagodne usposobienie i piękne cytrynowo żółte ubarwienie kontrastujące z czarnymi płetwami nabyłam 6 sztuk. Następnie wybrałam parkę Maylandia estherae odmiany red red, samiec blado różowy z ciemniejszymi licznymi atrapami jajowymi i lekko pomarańczowa samiczka. I chyba przez przerost wrażeń w tym dniu zaćmiło mi umysł bo zdecydowałam się na kolejne żółte ryby w ilości 4 sztuki, a były nimi Neolamprologus leleupi na dodatek to ryby z innego biotopu - z Tanganiki jak się dowiedziałam ale później. Oczywiście na odbiór ryb umówiłam się za kilka dni, bo aby wyłowić te ryby starszy pan musiał usunąć dekoracje i spędzić trochę czasu na łowieniu. Natomiast ja musiałam przygotować zbiorniki na przyjęcie nowych gości.
Zbiornik 200 litrów Wystrój stanowią skały i duże kępy roślin z rodzaju Cryptocoryny. Tlo zewnętrzne strukturalne własnej roboty. Podłoże - gruby żwirek . Filtracja: 2 x filtr wewnętrzny do mechaniczno-biologicznego oczyszczania Senior Aqua shut, wkład gąbkowy. Grzałka: 100 W + regulator temperatury RT-2 1000 W.
Labidochromis caeruleus - pyszczak yellow
NOWY NABYTEK I TROCHĘ KŁOPOTU
I tak rozpoczęła się moja nowa przygoda z rybami afrykańskimi. W umówionym dniu odebrałam wybrane i zamówione ryby i umieściłam w moim nowym 200 litrowym Malawi. Zrezygnowałam jednak na razie z Neolamprologus leleupi ze względu, że to ryby z Tanganiki, a ja nie miałam na razie wolnego zbiornika. Nie chciałam mieszać ze sobą tych biotopów.
Jednak odczuwałam ciągły głód i po pewnym czasie ponownie odwiedziłam hodowcę Pana Aleksandra by znaleźć coś jeszcze. Moją uwagę zwróciło stadko pasiastych piękności, tak efektownym rybom nie mogłam się oprzeć. Był to pyszczak złocisty (Mealnochromis auratus). Na początku okazało się, że nie są na sprzedaż bo to jego ulubione stadko. W zamian zaoferował mi pyszczaka socolofi, cesarskiego lub venustusa. Lecz ja ciągle swoje, że bez "auratusów" nie wyjdę i w końcu udało mi się go przekonać. Widać moje czary podziałały - no i dobrze. Pan Aleksander wyłowił mi tylko 3 sztuki bo więcej się nie dało. A przy tym zdemolował sobie cały zbiornik. A na koniec stłukł sobie szybę osłaniającą akwarium. Było mi przykro że to przeze mnie, bo przecież nie chciałam dać za wygraną i wyjść bez tych rybek. W końcu z radością powróciłam do domu i wpuściłam nowych mieszańców do mojego Malawi. Na drugi dzień załatwiłam w miejsce stłuczonej szyby mleczną pleksi. Pan Aleksander wywiercił sobie tyko otworki i wszystko było w porządku.
Mealnochromis auratus - pyszczak złocisty
ZMIANY
Ryby miały się dobrze oprócz kilku zdarzeń które opisuję w innych moich opowiadaniach. A moja malawijska pasja wciąż rosła. Z czasem zmieniały się wystroje, ilość zbiorników i obsada ryb. Pyszczaki złociste pokazały swoje prawdziwe oblicze, więc trafiły do osobnego zbiornika. Maylandia red red urosły i toczyły boje więc trafiły do akwarium mojego znajomego, 3 osobniki Labidochromis caeruleus odeszły z niewiadomych mi wtedy przyczyn a pozostałe 3 samiczki trafiły do haremu samca kolegi. Po jakimś czasie jedna z samiczek z pełnym pyskiem młodych trafiła na czas inkubacji do zbiornika w firmie. Tam wydała na świat stadko malutkich żółciutkich piękności - 11 sztuk, które gdy osiągnęły ok 3 cm zabrałam do domu, do nowo urządzonego zbiornika. Teraz są już dorosłe i pięknie wybarwione. Można je podziwiać na fotkach w galerii . Były jednak dość nieśmiałe i płochliwe. Gdy zbliżałam się do zbiornika chowały się w popłochu wśród skałek. Trochę to trwało i musiałam coś zrobić, bo miałam ryby i nie mogłam ich obserwować. Doszłam do wniosku, że powinnam wprowadzić jeszcze jakiś inny gatunek, oczywiście bardziej aktywny i żywiołowy.
Labidochromis caeruleus - młode
NOWI GOŚCIE W MALAWI
Decyzja padła na gatunek Cynotilapia afra. Zakupiłam tylko 3 sztuki ( 1 samiec + 2 samiczki) tej pięknej ryby z charakterem, w nadziei że obsada sama się niebawem powiększy no i się powiększyła. Teraz z dorosłymi pływa 10 sztuk młodzieży. Piękne pełne temperamentu ryby, stały się ulubioną ozdobą mojego Malawi. A samiec został szefem całego zbiornika, ciągle pływa i dogląda swego haremu i innych ryb. Istne żywe sreberko - godny polecenia. Do dziś jestem bardzo zadowolona z tej decyzji. Moje akwarium teraz kwitnie i tętni życiem. Tym razem zakup zrobiłam w sklepie akwarystycznym, gdyż hodowca u którego zaopatrywałam się w rybki odszedł już do krainy wiecznej wody i nigdy nie powróci by cieszyć się ich pięknem.
Cynotilapia afra - samiec
Cynotilapia afra - samica
Cynotilapia afra - samiec
CIĄGŁE POSZUKIWANIA
W wyniku dalszych poszukiwań, w moim Malawi zamieszkały jeszcze Aulonacary sp red. Te spokojnie usposobione pielęgnice przynajmniej na razie, to istne klejnoty. Gdy je nabyłam były nie wybarwione jeszcze ale wiedziałam, że gdy podrosną i się wybarwią staną się najpiękniejszymi rybami w moim Malawi. Mam 3 egzemplarze, a jeden na pewno jest samcem. Ma najintensywniejsze na razie barwy i stara się rządzić pozostałymi dwoma. Nie szukają zwady, pływają spokojnie w górnej i środkowej części toni wodnej zbiornika i nie chowają się pomiędzy skałki. Na razie trudno coś więcej o nich pisać bo jeszcze ich dokładnie nie poznałam za krótki okres, ale w przyszłości być może stanie osobny zbiornik biotopowy dla tego gatunku a może nawet dołączą inne aulonacary. Ale to na razie tylko plany.
Aulonacary sp red rubin - młodzież
Aulonacary sp red rubin - samiec
Aulonacary sp red rubin -II samiec
POZOSTALI MIESZKAŃCY
Pewnego razu gdy znajomy wyjechał, w jego zbiorniku coś się wydarzyło. Jego pysie zachorowały i zaczęły po kolei odchodzić z tego świata. Zrozpaczona jego mama nie wiedziała co robić. Zabraliśmy się do ratowania obsady. Przyniosłam z domu zapasowy zbiornik, odłowiliśmy chore ryby i zastosowaliśmy leki. Z całej obsady pozostały przy życiu 3 szuki Labidochromis caeruleus (samiec + 2 samice), Melanochromis johannii dorosły samiec i młodsza samica oraz 1 osobnik Melanochromis cyaneorhabdos (maingano). Po powrocie znajomy podarował mi te uratowane pyszczaki. Najpierw przeszły kwarantannę w osobnym zbiorniku a potem trafiły do mojego zbiorowego Malawi.
Melanochromis cyaneorhabdos (maingano)
Po wpuszczeniu do zbiornika Melanochromis johannii odbył kilka potyczek z największymi samcami w zbiorniku by ustalić kto tu rządzi ? Najpierw wziął się za szefa zbiornika samca Cynotilapia afra , po pięciu minutach przepychanek zajął jego wykopaną norę pod skałą, w której mieszka do dzisiaj. Samiec Cynotilapia afra przeniósł się w inne miejsce i nie włażą sobie w drogę. Potem stoczył bitwę z największym samcem Labidocromis caeruleus , który się wycofał do swego rewiru. Natomiast po króciutkim starciu z jednym z samców Aulonakary sp red dał sobie spokój. samiec Aulonakary szybkim jak strzała ruchem pokazał mu żeby więcej z nim nie zaczynał. Johannii ustawił sobie jeszcze parę mniejszych rybek by ostatecznie zostać szefem dolnej części zbiornika, i nie zadzierać z Aulonocarami, które pływały w wyższych partiach wody. I tak pozostało do dziś. Wszystkie gatunki żyją raczej zgodnie. Jedynie w czasie godów Melanochromis Johannii jest bardziej pobudzony i przegania czasem inne samce. I taka właśnie obsada jest po dziś dzień. Może w przyszłości coś się zmieni.
Melanochromis johannii - samiec
© Lady BonaFide
Wykorzystywanie i publikowanie w części lub całości tekstów, zdjęć i rysunków bez zgody autora jest zabronione i podlega ochronie prawa autorskiego
Podwodny kolorowy świat pełen tajemnic zauroczył mnie swą różnorodnością gatunków i niezwykłą magią kolorów. Tajemniczy nastrój i pełne życia podwodne przestworza są moją inspiracją. Mieszkańcy tego niezwykłego świata są jak gwiazdy w ciemną noc wskazując drogę zbłąkanemu wędrowcy. Błądziłam i poszukiwałam tego najciekawszego wspaniałego gatunku, najbardziej barwnego, niesamowitego w swym zachowaniu. Idealnego podwodnego świata. Na pierwszy rzut oka ponurego i cichego, ale wraz z pierwszym promieniem dochodzącego porannego słońca niezwykle barwnego.
Zbiornik Malawi MIX - ryby z grupy Mbuna
HISTORIA MOJEJ MALAWIJSKIEJ PASJI - NOWO ODKRYTY ŚWIAT
Tym nowo odkrytym światem okazała się Afryka i jej podwodne przestrzenie jeziora Malawi i Tanganika. I mając za sobą sporo doświadczeń z pielęgnicami z Ameryki Południowej i Środkowej uznałam, że już jest pora by przeniknąć do tego świata, aby ten czar zawitał u mnie. Wcześniejsze zbiorniki co jakiś czas się zmieniały wraz z obsadą. Teraz miałam już za sobą trochę informacji z artykułów na temat biotopu Malawi i trochę przeglądniętych fotek, co spotęgowało moją wyobraźnię i pasję. Sam pomysł założenia nowego zbiornika zrodził się podczas wizyty u pewnego starszego pana, Pana Aleksandra hodowcy ryb Afrykańskich. Gdy wraz ze znajomym weszliśmy do pomieszczenia, w którym było ok.15 zbiorników z różnymi pielęgnicami, to poczułam dreszcz emocji, krew w moich żyłach popłynęła szybciej i od razu dostałam wypieki. To było niesamowite wrażenie, którego nie zapomnę nigdy. Nie wiedziałam na co mam patrzeć, w koło tyle piękności. Gdy już ochłonęłam przyszedł czas na rozmowę o rybach. Sędziwy starszy Pan Aleksander miał dar opowiadania gdyż był wieloletnim radiowcem. Można go było słuchać z wielkim zaciekawieniem.
Przyszła w końcu pora decyzji, które z tych piękności zamieszkają w moim zbiorniku. Miałam wtedy w domu do dyspozycji wolny zbiornik 150 litrów i 200 litrów. Uwierzcie mi wybór był bardzo trudny !!! W końcu zdecydowałam się na Labidochromis caeruleus ze względu na łagodne usposobienie i piękne cytrynowo żółte ubarwienie kontrastujące z czarnymi płetwami nabyłam 6 sztuk. Następnie wybrałam parkę Maylandia estherae odmiany red red, samiec blado różowy z ciemniejszymi licznymi atrapami jajowymi i lekko pomarańczowa samiczka. I chyba przez przerost wrażeń w tym dniu zaćmiło mi umysł bo zdecydowałam się na kolejne żółte ryby w ilości 4 sztuki, a były nimi Neolamprologus leleupi na dodatek to ryby z innego biotopu - z Tanganiki jak się dowiedziałam ale później. Oczywiście na odbiór ryb umówiłam się za kilka dni, bo aby wyłowić te ryby starszy pan musiał usunąć dekoracje i spędzić trochę czasu na łowieniu. Natomiast ja musiałam przygotować zbiorniki na przyjęcie nowych gości.
Zbiornik 200 litrów Wystrój stanowią skały i duże kępy roślin z rodzaju Cryptocoryny. Tlo zewnętrzne strukturalne własnej roboty. Podłoże - gruby żwirek . Filtracja: 2 x filtr wewnętrzny do mechaniczno-biologicznego oczyszczania Senior Aqua shut, wkład gąbkowy. Grzałka: 100 W + regulator temperatury RT-2 1000 W.
NOWY NABYTEK I TROCHĘ KŁOPOTU
I tak rozpoczęła się moja nowa przygoda z rybami afrykańskimi. W umówionym dniu odebrałam wybrane i zamówione ryby i umieściłam w moim nowym 200 litrowym Malawi. Zrezygnowałam jednak na razie z Neolamprologus leleupi ze względu, że to ryby z Tanganiki, a ja nie miałam na razie wolnego zbiornika. Nie chciałam mieszać ze sobą tych biotopów.
Jednak odczuwałam ciągły głód i po pewnym czasie ponownie odwiedziłam hodowcę Pana Aleksandra by znaleźć coś jeszcze. Moją uwagę zwróciło stadko pasiastych piękności, tak efektownym rybom nie mogłam się oprzeć. Był to pyszczak złocisty (Mealnochromis auratus). Na początku okazało się, że nie są na sprzedaż bo to jego ulubione stadko. W zamian zaoferował mi pyszczaka socolofi, cesarskiego lub venustusa. Lecz ja ciągle swoje, że bez "auratusów" nie wyjdę i w końcu udało mi się go przekonać. Widać moje czary podziałały - no i dobrze. Pan Aleksander wyłowił mi tylko 3 sztuki bo więcej się nie dało. A przy tym zdemolował sobie cały zbiornik. A na koniec stłukł sobie szybę osłaniającą akwarium. Było mi przykro że to przeze mnie, bo przecież nie chciałam dać za wygraną i wyjść bez tych rybek. W końcu z radością powróciłam do domu i wpuściłam nowych mieszańców do mojego Malawi. Na drugi dzień załatwiłam w miejsce stłuczonej szyby mleczną pleksi. Pan Aleksander wywiercił sobie tyko otworki i wszystko było w porządku.
ZMIANY
Ryby miały się dobrze oprócz kilku zdarzeń które opisuję w innych moich opowiadaniach. A moja malawijska pasja wciąż rosła. Z czasem zmieniały się wystroje, ilość zbiorników i obsada ryb. Pyszczaki złociste pokazały swoje prawdziwe oblicze, więc trafiły do osobnego zbiornika. Maylandia red red urosły i toczyły boje więc trafiły do akwarium mojego znajomego, 3 osobniki Labidochromis caeruleus odeszły z niewiadomych mi wtedy przyczyn a pozostałe 3 samiczki trafiły do haremu samca kolegi. Po jakimś czasie jedna z samiczek z pełnym pyskiem młodych trafiła na czas inkubacji do zbiornika w firmie. Tam wydała na świat stadko malutkich żółciutkich piękności - 11 sztuk, które gdy osiągnęły ok 3 cm zabrałam do domu, do nowo urządzonego zbiornika. Teraz są już dorosłe i pięknie wybarwione. Można je podziwiać na fotkach w galerii . Były jednak dość nieśmiałe i płochliwe. Gdy zbliżałam się do zbiornika chowały się w popłochu wśród skałek. Trochę to trwało i musiałam coś zrobić, bo miałam ryby i nie mogłam ich obserwować. Doszłam do wniosku, że powinnam wprowadzić jeszcze jakiś inny gatunek, oczywiście bardziej aktywny i żywiołowy.
NOWI GOŚCIE W MALAWI
Decyzja padła na gatunek Cynotilapia afra. Zakupiłam tylko 3 sztuki ( 1 samiec + 2 samiczki) tej pięknej ryby z charakterem, w nadziei że obsada sama się niebawem powiększy no i się powiększyła. Teraz z dorosłymi pływa 10 sztuk młodzieży. Piękne pełne temperamentu ryby, stały się ulubioną ozdobą mojego Malawi. A samiec został szefem całego zbiornika, ciągle pływa i dogląda swego haremu i innych ryb. Istne żywe sreberko - godny polecenia. Do dziś jestem bardzo zadowolona z tej decyzji. Moje akwarium teraz kwitnie i tętni życiem. Tym razem zakup zrobiłam w sklepie akwarystycznym, gdyż hodowca u którego zaopatrywałam się w rybki odszedł już do krainy wiecznej wody i nigdy nie powróci by cieszyć się ich pięknem.
CIĄGŁE POSZUKIWANIA
W wyniku dalszych poszukiwań, w moim Malawi zamieszkały jeszcze Aulonacary sp red. Te spokojnie usposobione pielęgnice przynajmniej na razie, to istne klejnoty. Gdy je nabyłam były nie wybarwione jeszcze ale wiedziałam, że gdy podrosną i się wybarwią staną się najpiękniejszymi rybami w moim Malawi. Mam 3 egzemplarze, a jeden na pewno jest samcem. Ma najintensywniejsze na razie barwy i stara się rządzić pozostałymi dwoma. Nie szukają zwady, pływają spokojnie w górnej i środkowej części toni wodnej zbiornika i nie chowają się pomiędzy skałki. Na razie trudno coś więcej o nich pisać bo jeszcze ich dokładnie nie poznałam za krótki okres, ale w przyszłości być może stanie osobny zbiornik biotopowy dla tego gatunku a może nawet dołączą inne aulonacary. Ale to na razie tylko plany.
POZOSTALI MIESZKAŃCY
Pewnego razu gdy znajomy wyjechał, w jego zbiorniku coś się wydarzyło. Jego pysie zachorowały i zaczęły po kolei odchodzić z tego świata. Zrozpaczona jego mama nie wiedziała co robić. Zabraliśmy się do ratowania obsady. Przyniosłam z domu zapasowy zbiornik, odłowiliśmy chore ryby i zastosowaliśmy leki. Z całej obsady pozostały przy życiu 3 szuki Labidochromis caeruleus (samiec + 2 samice), Melanochromis johannii dorosły samiec i młodsza samica oraz 1 osobnik Melanochromis cyaneorhabdos (maingano). Po powrocie znajomy podarował mi te uratowane pyszczaki. Najpierw przeszły kwarantannę w osobnym zbiorniku a potem trafiły do mojego zbiorowego Malawi.
Po wpuszczeniu do zbiornika Melanochromis johannii odbył kilka potyczek z największymi samcami w zbiorniku by ustalić kto tu rządzi ? Najpierw wziął się za szefa zbiornika samca Cynotilapia afra , po pięciu minutach przepychanek zajął jego wykopaną norę pod skałą, w której mieszka do dzisiaj. Samiec Cynotilapia afra przeniósł się w inne miejsce i nie włażą sobie w drogę. Potem stoczył bitwę z największym samcem Labidocromis caeruleus , który się wycofał do swego rewiru. Natomiast po króciutkim starciu z jednym z samców Aulonakary sp red dał sobie spokój. samiec Aulonakary szybkim jak strzała ruchem pokazał mu żeby więcej z nim nie zaczynał. Johannii ustawił sobie jeszcze parę mniejszych rybek by ostatecznie zostać szefem dolnej części zbiornika, i nie zadzierać z Aulonocarami, które pływały w wyższych partiach wody. I tak pozostało do dziś. Wszystkie gatunki żyją raczej zgodnie. Jedynie w czasie godów Melanochromis Johannii jest bardziej pobudzony i przegania czasem inne samce. I taka właśnie obsada jest po dziś dzień. Może w przyszłości coś się zmieni.
Tym nowo odkrytym światem okazała się Afryka i jej podwodne przestrzenie jeziora Malawi i Tanganika. I mając za sobą sporo doświadczeń z pielęgnicami z Ameryki Południowej i Środkowej uznałam, że już jest pora by przeniknąć do tego świata, aby ten czar zawitał u mnie. Wcześniejsze zbiorniki co jakiś czas się zmieniały wraz z obsadą. Teraz miałam już za sobą trochę informacji z artykułów na temat biotopu Malawi i trochę przeglądniętych fotek, co spotęgowało moją wyobraźnię i pasję. Sam pomysł założenia nowego zbiornika zrodził się podczas wizyty u pewnego starszego pana, Pana Aleksandra hodowcy ryb Afrykańskich. Gdy wraz ze znajomym weszliśmy do pomieszczenia, w którym było ok.15 zbiorników z różnymi pielęgnicami, to poczułam dreszcz emocji, krew w moich żyłach popłynęła szybciej i od razu dostałam wypieki. To było niesamowite wrażenie, którego nie zapomnę nigdy. Nie wiedziałam na co mam patrzeć, w koło tyle piękności. Gdy już ochłonęłam przyszedł czas na rozmowę o rybach. Sędziwy starszy Pan Aleksander miał dar opowiadania gdyż był wieloletnim radiowcem. Można go było słuchać z wielkim zaciekawieniem.
DECYZJE I WYBÓR
Przyszła w końcu pora decyzji, które z tych piękności zamieszkają w moim zbiorniku. Miałam wtedy w domu do dyspozycji wolny zbiornik 150 litrów i 200 litrów. Uwierzcie mi wybór był bardzo trudny !!! W końcu zdecydowałam się na Labidochromis caeruleus ze względu na łagodne usposobienie i piękne cytrynowo żółte ubarwienie kontrastujące z czarnymi płetwami nabyłam 6 sztuk. Następnie wybrałam parkę Maylandia estherae odmiany red red, samiec blado różowy z ciemniejszymi licznymi atrapami jajowymi i lekko pomarańczowa samiczka. I chyba przez przerost wrażeń w tym dniu zaćmiło mi umysł bo zdecydowałam się na kolejne żółte ryby w ilości 4 sztuki, a były nimi Neolamprologus leleupi na dodatek to ryby z innego biotopu - z Tanganiki jak się dowiedziałam ale później. Oczywiście na odbiór ryb umówiłam się za kilka dni, bo aby wyłowić te ryby starszy pan musiał usunąć dekoracje i spędzić trochę czasu na łowieniu. Natomiast ja musiałam przygotować zbiorniki na przyjęcie nowych gości.
Zbiornik 200 litrów Wystrój stanowią skały i duże kępy roślin z rodzaju Cryptocoryny. Tlo zewnętrzne strukturalne własnej roboty. Podłoże - gruby żwirek . Filtracja: 2 x filtr wewnętrzny do mechaniczno-biologicznego oczyszczania Senior Aqua shut, wkład gąbkowy. Grzałka: 100 W + regulator temperatury RT-2 1000 W.
Labidochromis caeruleus - pyszczak yellow
I tak rozpoczęła się moja nowa przygoda z rybami afrykańskimi. W umówionym dniu odebrałam wybrane i zamówione ryby i umieściłam w moim nowym 200 litrowym Malawi. Zrezygnowałam jednak na razie z Neolamprologus leleupi ze względu, że to ryby z Tanganiki, a ja nie miałam na razie wolnego zbiornika. Nie chciałam mieszać ze sobą tych biotopów.
Jednak odczuwałam ciągły głód i po pewnym czasie ponownie odwiedziłam hodowcę Pana Aleksandra by znaleźć coś jeszcze. Moją uwagę zwróciło stadko pasiastych piękności, tak efektownym rybom nie mogłam się oprzeć. Był to pyszczak złocisty (Mealnochromis auratus). Na początku okazało się, że nie są na sprzedaż bo to jego ulubione stadko. W zamian zaoferował mi pyszczaka socolofi, cesarskiego lub venustusa. Lecz ja ciągle swoje, że bez "auratusów" nie wyjdę i w końcu udało mi się go przekonać. Widać moje czary podziałały - no i dobrze. Pan Aleksander wyłowił mi tylko 3 sztuki bo więcej się nie dało. A przy tym zdemolował sobie cały zbiornik. A na koniec stłukł sobie szybę osłaniającą akwarium. Było mi przykro że to przeze mnie, bo przecież nie chciałam dać za wygraną i wyjść bez tych rybek. W końcu z radością powróciłam do domu i wpuściłam nowych mieszańców do mojego Malawi. Na drugi dzień załatwiłam w miejsce stłuczonej szyby mleczną pleksi. Pan Aleksander wywiercił sobie tyko otworki i wszystko było w porządku.
Mealnochromis auratus - pyszczak złocisty
ZMIANY
Ryby miały się dobrze oprócz kilku zdarzeń które opisuję w innych moich opowiadaniach. A moja malawijska pasja wciąż rosła. Z czasem zmieniały się wystroje, ilość zbiorników i obsada ryb. Pyszczaki złociste pokazały swoje prawdziwe oblicze, więc trafiły do osobnego zbiornika. Maylandia red red urosły i toczyły boje więc trafiły do akwarium mojego znajomego, 3 osobniki Labidochromis caeruleus odeszły z niewiadomych mi wtedy przyczyn a pozostałe 3 samiczki trafiły do haremu samca kolegi. Po jakimś czasie jedna z samiczek z pełnym pyskiem młodych trafiła na czas inkubacji do zbiornika w firmie. Tam wydała na świat stadko malutkich żółciutkich piękności - 11 sztuk, które gdy osiągnęły ok 3 cm zabrałam do domu, do nowo urządzonego zbiornika. Teraz są już dorosłe i pięknie wybarwione. Można je podziwiać na fotkach w galerii . Były jednak dość nieśmiałe i płochliwe. Gdy zbliżałam się do zbiornika chowały się w popłochu wśród skałek. Trochę to trwało i musiałam coś zrobić, bo miałam ryby i nie mogłam ich obserwować. Doszłam do wniosku, że powinnam wprowadzić jeszcze jakiś inny gatunek, oczywiście bardziej aktywny i żywiołowy.
Labidochromis caeruleus - młode
NOWI GOŚCIE W MALAWI
Decyzja padła na gatunek Cynotilapia afra. Zakupiłam tylko 3 sztuki ( 1 samiec + 2 samiczki) tej pięknej ryby z charakterem, w nadziei że obsada sama się niebawem powiększy no i się powiększyła. Teraz z dorosłymi pływa 10 sztuk młodzieży. Piękne pełne temperamentu ryby, stały się ulubioną ozdobą mojego Malawi. A samiec został szefem całego zbiornika, ciągle pływa i dogląda swego haremu i innych ryb. Istne żywe sreberko - godny polecenia. Do dziś jestem bardzo zadowolona z tej decyzji. Moje akwarium teraz kwitnie i tętni życiem. Tym razem zakup zrobiłam w sklepie akwarystycznym, gdyż hodowca u którego zaopatrywałam się w rybki odszedł już do krainy wiecznej wody i nigdy nie powróci by cieszyć się ich pięknem.
Cynotilapia afra - samiec
Cynotilapia afra - samica
Cynotilapia afra - samiec
CIĄGŁE POSZUKIWANIA
W wyniku dalszych poszukiwań, w moim Malawi zamieszkały jeszcze Aulonacary sp red. Te spokojnie usposobione pielęgnice przynajmniej na razie, to istne klejnoty. Gdy je nabyłam były nie wybarwione jeszcze ale wiedziałam, że gdy podrosną i się wybarwią staną się najpiękniejszymi rybami w moim Malawi. Mam 3 egzemplarze, a jeden na pewno jest samcem. Ma najintensywniejsze na razie barwy i stara się rządzić pozostałymi dwoma. Nie szukają zwady, pływają spokojnie w górnej i środkowej części toni wodnej zbiornika i nie chowają się pomiędzy skałki. Na razie trudno coś więcej o nich pisać bo jeszcze ich dokładnie nie poznałam za krótki okres, ale w przyszłości być może stanie osobny zbiornik biotopowy dla tego gatunku a może nawet dołączą inne aulonacary. Ale to na razie tylko plany.
Aulonacary sp red rubin - młodzież
Aulonacary sp red rubin - samiec
Aulonacary sp red rubin -II samiec
POZOSTALI MIESZKAŃCY
Pewnego razu gdy znajomy wyjechał, w jego zbiorniku coś się wydarzyło. Jego pysie zachorowały i zaczęły po kolei odchodzić z tego świata. Zrozpaczona jego mama nie wiedziała co robić. Zabraliśmy się do ratowania obsady. Przyniosłam z domu zapasowy zbiornik, odłowiliśmy chore ryby i zastosowaliśmy leki. Z całej obsady pozostały przy życiu 3 szuki Labidochromis caeruleus (samiec + 2 samice), Melanochromis johannii dorosły samiec i młodsza samica oraz 1 osobnik Melanochromis cyaneorhabdos (maingano). Po powrocie znajomy podarował mi te uratowane pyszczaki. Najpierw przeszły kwarantannę w osobnym zbiorniku a potem trafiły do mojego zbiorowego Malawi.
Melanochromis cyaneorhabdos (maingano)
Po wpuszczeniu do zbiornika Melanochromis johannii odbył kilka potyczek z największymi samcami w zbiorniku by ustalić kto tu rządzi ? Najpierw wziął się za szefa zbiornika samca Cynotilapia afra , po pięciu minutach przepychanek zajął jego wykopaną norę pod skałą, w której mieszka do dzisiaj. Samiec Cynotilapia afra przeniósł się w inne miejsce i nie włażą sobie w drogę. Potem stoczył bitwę z największym samcem Labidocromis caeruleus , który się wycofał do swego rewiru. Natomiast po króciutkim starciu z jednym z samców Aulonakary sp red dał sobie spokój. samiec Aulonakary szybkim jak strzała ruchem pokazał mu żeby więcej z nim nie zaczynał. Johannii ustawił sobie jeszcze parę mniejszych rybek by ostatecznie zostać szefem dolnej części zbiornika, i nie zadzierać z Aulonocarami, które pływały w wyższych partiach wody. I tak pozostało do dziś. Wszystkie gatunki żyją raczej zgodnie. Jedynie w czasie godów Melanochromis Johannii jest bardziej pobudzony i przegania czasem inne samce. I taka właśnie obsada jest po dziś dzień. Może w przyszłości coś się zmieni.
Melanochromis johannii - samiec
© Lady BonaFide
Wykorzystywanie i publikowanie w części lub całości tekstów, zdjęć i rysunków bez zgody autora jest zabronione i podlega ochronie prawa autorskiego
Wykorzystywanie i publikowanie w części lub całości tekstów, zdjęć i rysunków bez zgody autora jest zabronione i podlega ochronie prawa autorskiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz