Jak to było u mnie - transport rybek i akwarium ?
Czasem w życiu się tak składa, że trzeba się przeprowadzić w inne miejsce :) Z różnych przyczyn przewieźć lub sprzedać akwarium i ryby, albo przywieźć ryby od hodowcy czy akwarysty z innego miasta. Prędzej czy później każdy rozwijający się akwarysta tego posmakuje :)
Czasem w życiu się tak składa, że trzeba się przeprowadzić w inne miejsce :) Z różnych przyczyn przewieźć lub sprzedać akwarium i ryby, albo przywieźć ryby od hodowcy czy akwarysty z innego miasta. Prędzej czy później każdy rozwijający się akwarysta tego posmakuje :)
Ja osobiście wiele razy musiałam transportować ryby przywożąc je np. od hodowcy gdy nabywałam nowe gatunki do swoich akwariów. W zależności od sytuacji przewoziłam je samochodem lub pociągiem. Zamawiałam też ryby z dużych odległości np. za granicą. Przesyłka była bardzo dobrze zabezpieczona a ryby dotarły całe i zdrowe. Ryby były popakowane do plastikowych worków z wodą i tlenem, umieszczone w termoizolacyjnym pojemniku styropianowym a całość umieszczona dodatkowo w grubym kartonie dobrze oklejonym taśmą.
Jak odkupiłam akwarium 300 litrów ze szczelinowcami i jak je transportowałam ?
Odkupiłam kiedyś okazyjnie szczelinowce pięciopręgie i cylindryczne z jeziora Tanganika wraz z całym zbiornikiem 300 litrowym i osprzętem od rodziny starszego akwarysty, który zmarł a rodzina nie chciała się zajmować pozostawionymi zbiornikami. Jeden z nich odkupiłam wraz z szafką, sprzętem i rybami.
Opróżnianie akwarium :)
Woda została oczywiście wcześniej częściowo zlana :) filtr wewnętrzny zabezpieczyłam w grubym worku foliowym żeby nie wysechł i nie wyginęły pożyteczne bakterie osiedlone w filtrze. Drugi filtr kubełkowy miałam własny w domu. Skały zostały wyciągnięte i spakowane do transportera wyłożonego folią i nakryte. Rodzina zmarłego akwarysty nie miała zbyt wiele czasu, na całe ceregiele więc żwir zostawiliśmy już w akwarium, nie była to zbyt gruba warstwa ok. 8 cm a miejscami 5 cm, został w takiej formie przetransportowany. Akwarium wytarliśmy do sucha z zewnątrz i obłożyliśmy dokładnie styropianem i zabezpieczyliśmy taśmą. A z góry akwarium okryłam prześcieradłem żeby po drodze nic nie wpadło do środka.
Był to okres lata, ale nie było upałów. Ryby przewiozłam w 2 dużych plastikowych wiadrach z pokrywkami w której była spuszczona woda z akwarium. Ryby podzieliłam na dwie grupy gatunkowe. Szczelinowce pięciopręgie do jednego wiadra a cylindryczne do drugiego. Ryby nie były jeszcze młode i niezbyt wyrośnięte więc miejsca miały sporo.
Najpierw pojechała szafka pod akwarium wraz z Rybami we wiadrach, skałami i sprzętem. A drugim kursem pojechał zabezpieczony zbiornik. Całość przewieźliśmy samochodem typu combi. Cała akcja przebiegła sprawnie :)
Gdy dotarliśmy do domu.
Zbiornik wnieśliśmy bezpiecznie na piętro i ustawiliśmy w przeznaczonym miejscu. Miałam już wtedy 2 inne zbiorniki 200 litrowe :) W akwarium umieściłam łupki skał z czerwonego marmuru i dosypałam gruby piasek na istniejącą już w akwarium warstwę żwiru. W domu miałam przygotowaną wcześniej odstaną część wody, część była we wiadrach z rybami. Wodę wlałam do zbiornika, umieściłam pomiędzy skałami kępy grubych odpornych roślin i uruchomiłam filtry i napowietrzanie. Filtr, który przywiozłam ze sobą lekko tylko przepłukałam nie ruszając gąbek i innych wkładów na których była już dobrze zasiedlona kolonia bakterii. Drugi filtr przygotowany wcześniej zewnętrzny biologiczny również podłączyłam do akwarium.
Jak się czują ryby ?
Ryby były w dobrej kondycji i zaraz po przyjeździe do domu do wiader dostały kostki napowietrzające a odchody ściągnęłam wężem. Wiadra ustawiłam w miejscu z dala od słońca w ciemnym pomieszczeniu, by nie potrzebnie narażać je na stres podczas krzątania się przy zbiorniku. Po ok. 3 godzinach woda w akwarium się ustabilizowała, osad który wydobył się podczas transportu ze żwiru i skał zebrałam z powierzchni wężem. Woda bez problemu osiąga temperaturę 25 stopni, dokładnie taką miałam we wiadrach. Ryby delikatnie przeniosłam do akwarium. Poczuły z powrotem przestrzeń, rozprostowały płetwy i zaczęły penetrować zbiornik. Pływały swobodnie bez oznak niedotlenienia i stresu. Jeszcze tego samego wieczoru przekopały dno po swojemu i zajęły swoje rewiry :) pośród skał.
Tak się złożyło, że aż 3 razy przeprowadzałam się ze swoimi różnymi zbiornikami i rybami. Nigdy na szczęście nie zdarzyła się żadna katastrofa.
Odkupiłam kiedyś okazyjnie szczelinowce pięciopręgie i cylindryczne z jeziora Tanganika wraz z całym zbiornikiem 300 litrowym i osprzętem od rodziny starszego akwarysty, który zmarł a rodzina nie chciała się zajmować pozostawionymi zbiornikami. Jeden z nich odkupiłam wraz z szafką, sprzętem i rybami.
Opróżnianie akwarium :)
Woda została oczywiście wcześniej częściowo zlana :) filtr wewnętrzny zabezpieczyłam w grubym worku foliowym żeby nie wysechł i nie wyginęły pożyteczne bakterie osiedlone w filtrze. Drugi filtr kubełkowy miałam własny w domu. Skały zostały wyciągnięte i spakowane do transportera wyłożonego folią i nakryte. Rodzina zmarłego akwarysty nie miała zbyt wiele czasu, na całe ceregiele więc żwir zostawiliśmy już w akwarium, nie była to zbyt gruba warstwa ok. 8 cm a miejscami 5 cm, został w takiej formie przetransportowany. Akwarium wytarliśmy do sucha z zewnątrz i obłożyliśmy dokładnie styropianem i zabezpieczyliśmy taśmą. A z góry akwarium okryłam prześcieradłem żeby po drodze nic nie wpadło do środka.
Był to okres lata, ale nie było upałów. Ryby przewiozłam w 2 dużych plastikowych wiadrach z pokrywkami w której była spuszczona woda z akwarium. Ryby podzieliłam na dwie grupy gatunkowe. Szczelinowce pięciopręgie do jednego wiadra a cylindryczne do drugiego. Ryby nie były jeszcze młode i niezbyt wyrośnięte więc miejsca miały sporo.
Najpierw pojechała szafka pod akwarium wraz z Rybami we wiadrach, skałami i sprzętem. A drugim kursem pojechał zabezpieczony zbiornik. Całość przewieźliśmy samochodem typu combi. Cała akcja przebiegła sprawnie :)
Gdy dotarliśmy do domu.
Zbiornik wnieśliśmy bezpiecznie na piętro i ustawiliśmy w przeznaczonym miejscu. Miałam już wtedy 2 inne zbiorniki 200 litrowe :) W akwarium umieściłam łupki skał z czerwonego marmuru i dosypałam gruby piasek na istniejącą już w akwarium warstwę żwiru. W domu miałam przygotowaną wcześniej odstaną część wody, część była we wiadrach z rybami. Wodę wlałam do zbiornika, umieściłam pomiędzy skałami kępy grubych odpornych roślin i uruchomiłam filtry i napowietrzanie. Filtr, który przywiozłam ze sobą lekko tylko przepłukałam nie ruszając gąbek i innych wkładów na których była już dobrze zasiedlona kolonia bakterii. Drugi filtr przygotowany wcześniej zewnętrzny biologiczny również podłączyłam do akwarium.
Jak się czują ryby ?
Ryby były w dobrej kondycji i zaraz po przyjeździe do domu do wiader dostały kostki napowietrzające a odchody ściągnęłam wężem. Wiadra ustawiłam w miejscu z dala od słońca w ciemnym pomieszczeniu, by nie potrzebnie narażać je na stres podczas krzątania się przy zbiorniku. Po ok. 3 godzinach woda w akwarium się ustabilizowała, osad który wydobył się podczas transportu ze żwiru i skał zebrałam z powierzchni wężem. Woda bez problemu osiąga temperaturę 25 stopni, dokładnie taką miałam we wiadrach. Ryby delikatnie przeniosłam do akwarium. Poczuły z powrotem przestrzeń, rozprostowały płetwy i zaczęły penetrować zbiornik. Pływały swobodnie bez oznak niedotlenienia i stresu. Jeszcze tego samego wieczoru przekopały dno po swojemu i zajęły swoje rewiry :) pośród skał.
Tak się złożyło, że aż 3 razy przeprowadzałam się ze swoimi różnymi zbiornikami i rybami. Nigdy na szczęście nie zdarzyła się żadna katastrofa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz